wtorek, 18 listopada 2008

12. Pod Pałacem Kultury


— Żonę poznałem, proszę pana, pod Palacem Kultury. Kiedyś tu przechodziłem, a ona siedziała na ławce i płakała. Pracę też tu znalazłem pod Pałacem. Znajomy wziął mnie do budki w KDT na sprzedawcę. Śmieję się, że w XIX wieku byłbym subiektem, szkoda że nie starym. Córkę to do Pałacu prowadzam na zajęcia z tańca. Lubi tańczyć, chce tańczyć, to niech tańczy. Na wystawy tu przychodzę, ostatnio byłem na World Press Photo. Zapisałem się na studia, tak, tu w Pałacu na 28 piętrze mieści się Wyższa Szkoła. Fajnie jest. A w zeszłym miesiącu byłem na Targach Książki. Też w Pałacu. A jak się pójdzie wejściem od strony Alej to jest KInoteka. Jest i teatr, i knajpa, i muzeum. Sala Kongresowa....
Nigdy nie wrócę do Wietnamu.

poniedziałek, 17 listopada 2008

11. Huta Częstochowa


Każdego ranka, patrzył na zachód. Jeśli pogoda była odpowiednia w oddali widać było Zakład. Rozpierała go duma. Huta Częstochowa daje pracę tysiącom ludzi. Jest tym zakładem, o którym się mówi Mój - z dużej litery. Być hutnikiem to jest to. Kiedyś na 1 maja, a teraz w kościele na Boże Ciało można w strojach hutniczych poparadować. I trynastki i czternastki płacą...
Dobrze, że jestem już na emeryturze

niedziela, 16 listopada 2008

9. Kolumna Zygmunta


Rok 1612
— Królu — pisał Staszek — przyślij syna, posadzę go na tronie w Moskwie!
— E tam.. — odpisywał król
— Królu, przyślij syna Korona będzie władać Rusią — nalegał Staszek
— Co mi tam Moskwa — pisał król — Jedź do Sztokholmu...
— Ale Królu...
— Daj mi spokój.
Wystąpili: Zygmunt III Waza i Stanisław Żółkiewski
Pierwszy rozbiór Polski był w roku 1772 r.

6. Stadion Skry


— Bo ja proszę pana biegam, bo nie mogę pić. Kiedyś piłem, ale wątroba mi wysiadła. Więc skoro pić nie mogę, pomślałem, to będę biegać. Bieganie i picie są do siebie bardzo podobne. Jak człowiek się dobrze nabiega, to tak jakby się upił. Świat się kołuje w głowie. Do auta w takim stanie nie wsiądziesz, tylko leżeć, o tu, na środku boiska pozostaje. A jak już mi kołowanie przejdzie i człowiek wstanie, to kac mnie męczy. No taki moralny, że za krótko i za mało biegałem. Wie pan bieganie jak picie: uzależnia

sobota, 15 listopada 2008

5. Plac targowy w Dubrowniku


Piąta eskadra ptaków bojowych zbliża się do celu. Czekamy na sygnał do ataku. Bomby odchodowe przygotowane. Cel majaczy w dole: tłum, w którym trudno rozróżnić swoich od wrogów. To nic. Odliczanie przed atakiem. Trzy, dwa, jeden... już. Ulga.
Nie będą nam turyści Dubrownika zadeptywać....

4. Mury Jasnej Góry


— A pani sobie wyobraża, ile musiały kosztować te wszystkie sztandary, co tam ludziska trzymają na górze. Naprzynosili tego wszystkiego, a jak się spytać takiego: Jak idzie Ojcze Nasz? to za nic nie pamięta. Bo to, pani wie, wszystko na pokaz, tacy wstydu nie mają, ubiorą się w te swoje mundurki i stoją i się na siebie gapią, kto ma mundur fajniejszy, a kto strojniejszy, a najważniejsze, kto ile na niego wydał. Bo tak to jest, a Święta Panienka patrzy i jej smutno, co to się porobiło. A żeby ją pocieszyć, no, żeby jej już smutno nie było to ja przyszłam dzisiaj tutaj. Specjalnie włożyłam nowe buty, co mi syn z Anglii przysłał. A to palto to tu na rogu kupiłam, drogie było....

3. Portret Marzeny pod kościołem św. Krzyża


Gdzie się podział Chrystus, który zwykle stał przed kościołem i wskazywał owieczkom drogę przez mękę, ale na wprost. Sprawę zgłoszono na policję. Policja przyjechała, ale policjanci nie mieli w kartotece nikogo o takim nazwisku, a poza tym osobę za zaginioną uważa się dopiero po 48 godzinach, więc wsiedli w radiowóz i tyle ich było widać. Starszy pan zasugerował: "Poszukajmy go w kościele". Wewnątrz kościoła Chrystusów było wielu: nowonarodzony, frasobliwy, ukrzyżowany, zmartwychwstały... Ale tego jednego nie było. Wybiegli znów przed kościół. A przed kościołem stał On. Zmarszczył brew i powiedział: "Mnie szukacie? A ja tu cały czas stałem. Jak się szuka, to trzeba wiedzieć czego się szuka, a nie szukać, tak tylko żeby sobie szukać. Fajnie mi się powiedziało, no nie?!" Stanął na swoim miejscu, zamilkł, a palcem znów wskazuje drogę owieczkom. Ale chyba w inną stronę.

2. Kaja na ulicy


— Tata, to wcale nie jest fajnie, jak wszyscy są od ciebie wyżsi. Wzrok mam na wysokości brzuchów. Ale dzięki temu znam się na brzuchach. Są ludzie, którzy mają grube brzuchy i są tacy, których brzuchy są chude. Jedne brzuchy są kształtne, a inne wręcz przeciwnie. Jeden facet to miał brzuch garbaty. Naprawdę. A jedna kobieta miała dwa brzuchy, tak jakby byla w dwóch ciążach jednocześnie. Ale najlepszy brzuch to widziałam w zeszłym roku, znaczy to nie był brzuch, tylko jego brak. Tak!, jeden gościu w ogóle nie miał brzucha. Nie kituję, jak bum cyk cyk. A poza tym, tata, co ty możesz powiedzieć o ludzkich brzuchach, jak ty ich nie widzisz, bo masz za wysoko głowę. Jak urosnę to będę się znała na ludzkich głowach...

1. W biurowej kuchni...


— W pracy najbardziej lubię zebrania — powiedział z przekonaniem, zalewając wodą kawę rozpuszczalną. — A to dlatego, że gdy jestem na zebraniu nie muszę pić tej syficznej lury zwanej kawą.
— Ja też jestem fanem zebrań — usłyszał w odpowiedzi — ale z innego powodu: bo po zebraniu mogę się wreszcie napić kawy.
— Ale bez zebrania też się możesz napić...
— No tak, ale jak siedzę w pokoju, to nie chce mi się ruszyć — usłyszał
— Tym bardziej, że kawa jest syficzna
— Nooo...