sobota, 15 listopada 2008

3. Portret Marzeny pod kościołem św. Krzyża


Gdzie się podział Chrystus, który zwykle stał przed kościołem i wskazywał owieczkom drogę przez mękę, ale na wprost. Sprawę zgłoszono na policję. Policja przyjechała, ale policjanci nie mieli w kartotece nikogo o takim nazwisku, a poza tym osobę za zaginioną uważa się dopiero po 48 godzinach, więc wsiedli w radiowóz i tyle ich było widać. Starszy pan zasugerował: "Poszukajmy go w kościele". Wewnątrz kościoła Chrystusów było wielu: nowonarodzony, frasobliwy, ukrzyżowany, zmartwychwstały... Ale tego jednego nie było. Wybiegli znów przed kościół. A przed kościołem stał On. Zmarszczył brew i powiedział: "Mnie szukacie? A ja tu cały czas stałem. Jak się szuka, to trzeba wiedzieć czego się szuka, a nie szukać, tak tylko żeby sobie szukać. Fajnie mi się powiedziało, no nie?!" Stanął na swoim miejscu, zamilkł, a palcem znów wskazuje drogę owieczkom. Ale chyba w inną stronę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz